środa, 5 czerwca 2013

Gdzie pochowano Pradziadka Antoniego?

Na pół roku blog zawiesił działalność. Doszedłem do wniosku, że czas na stworzenie jego wersji papierowej i tym się zająłem. I oto powstała książeczka


Skromna, zaledwie sto stron, zawiera w zasadzie to samo, co zostało napisane na blogu. Zamówiłem kilkanaście egzemplarzy, powinno wystarczyć dla wszystkich zainteresowanych.
Dzięki książce wyszły na jaw nowe dokumenty. Dlaczego dzięki niej?

Wydawałoby się, że wszystko co tu piszę mam już w głowie, poukładane i uporządkowane. Otóż nie. Myśląc o pradziadku Antonim i o jego śmierci w 1910 roku, ulokowałem miejsce jego pochówku w Lwowie. Ba, przecież będąc we Lwowie rok temu, próbowałem odszukać jakieś ślady na cmentarzu Łyczakowskim. Nie znalazłem ich w dokumentach administracji cmentarza, choć jakiegoś Antoniego Janiszewskiego uprzejma pani urzędniczka wychwyciła w komputerowej ewidencji. Nie zgadzał się jednak rok śmierci, a próba odszukania nagrobka zakończyła się fiaskiem. Swoją drogą, nie zdawałem sobie sprawy, czym są poszukiwania nagrobków na takim cmentarzu. Olbrzymi cmentarz jest podzielony na pola. Numer pola miałem i wydawało się, że nie jest problemem przeszukanie obszaru o powierzchni jednego hektara – bo takiej mniej więcej wielkości są pola.
Ale to jest problem. Spacerując alejkami widzimy groby położone w ich bezpośrednim sąsiedztwie. Te są w miarę dobrze utrzymane, napisy można odczytać. Za to próba wejścia do wnętrza pola przypomina zagłębianie się w dżunglę. Większość mogił jest zarośnięta, napisy na nagrobkach pozacierane, czasem nagrobków nie ma wcale. Trzeba też pamiętać, że cmentarz jest położony w terenie pagórkowatym, często sąsiadujące ze sobą groby dzieli różnica nawet i metra wysokości. Wprawdzie nie poddałem się od razu i eksplorowałem tę Łyczakowską dżunglę, ale bezskutecznie.
Miałem także świadomość, że dziadek Antoni wcale nie musiał być pochowany na tym cmentarzu, wszak w dawnym Lwowie były i inne nekropolie...
Można też próbować poszukiwań w lwowskich księgach parafialnych, ale gdzie one są? Część z nich znajduje się w posiadaniu Archiwum Głównego Akt Dawnych, lecz dostępu do nich na razie nie ma – trwa proces rejestrowania akt na mikrofilmach, dziś nie są jeszcze udostępniane. Wchodzi także w grę ochrona danych osobowych...

Olśnienie przyszło w trakcie przygotowywania tekstu do publikacji książkowej. Znalazł się w niej między innymi wiersz napisany przez siostrę Antoniego, Marię z okazji śmierci brata. Napis pod wierszem brzmi: „Napisałam we Lwowie po śmierci ś.p. Brata Antoniego 1910 r.”

Otóż to! Napisała we Lwowie, co nie znaczy że Antoni we Lwowie zmarł!

Następne skojarzenie. Przecież sam odnalazłem dokument świadczący, że Dziadek Marian (syn Antoniego) w roku szkolnym 1909/1910 uczęszczał do drugiej klasy gimnazjum. A gdzie?
Bynajmniej nie we Lwowie, a w Sanoku!

A więc... Antoni Janiszewski najprawdopodobniej zmarł w Sanoku i tam należało szukać...

Zadzwoniłem do kancelarii parafialnej w Sanoku, gdzie stwierdzono, że księgi parafialne są w posiadaniu Urzędu Stanu Cywilnego w tymże mieście. Zadzwoniłem więc tam. Poproszono mnie o powtórny telefon za godzinę. Po godzinie zatelefonowałem ponownie. I co? Pradziadek Antoni się odnalazł... Zmarł w Sanoku w dniu 27 października 1910 roku, w wieku pięćdziesięciu dwóch lat.

Informacje w księdze parafialnej podano po łacinie. Przyczyna śmierci - „marasmus”, czyli wyniszczenie, zapewne powstałe wskutek jakiejś ciężkiej choroby. Data śmierci – 27.X.1910. Data pogrzebu 29.X.1910. Jest także numer domu w którym mieszkał – 224.

Najważniejsze, że podano wiek zmarłego – 52 lata. A więc urodził się w roku 1858. Gdzie? Może w Przeworsku. Tak by wynikało z tekstu Ciotki Marii Adamczykowej, która pisze o Wiktorze, ojcu Antoniego, że był aptekarzem w Przeworsku i tam zmarł w roku 1863.

Tak więc następny etap poszukiwań – Przeworsk!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz