sobota, 12 maja 2012


Opowieści Cioci Krysi - część druga

Tak wyglądał Ludwik Fabiański


A tu Ludwik (pierwszy z lewej) w czasach zapewne jeszcze przedmałżeńskich. Jak widać młodzież męska od wieków przejawia podobne zainteresowania.

Tu w mundurze


Ludwik Fabiański, jako żołnierz otrzymał 17 ha ziemi w Adolfowie. Oto akt nadania





Adolfów zamieszkiwali wyłącznie Polacy, domyślam się, że byli to osadnicy wojskowi. Ludwik Fabiański miał dom, duży sad, był na jego ziemi także niewielki staw. Wszystko to stworzył sam. Ziemi miał na tyle dużo, że bez kłopotów utrzymywał rodzinę. Siła robocza była tania, ukraińscy chłopi pracowali na niej za grosze. Nieliczni z nich mieli własną ziemię, pozostali byli skazani na pracę w większych lub mniejszych majątkach – polskich. Mieszkali w chałupach bez podłóg, razem ze zwierzętami gospodarskimi – tak opisuje Ciocia jeden z takich domów w którym była z matką, by kupić prosiaka.

Oto zdjęcie ze ślubu Ludwika Fabiańskiego ze Stefanią Świrydenko.


Mama panny młodej była bardzo przeciwna temu małżeństwu. Rodzina Fabiańskich nie cieszyła się, oględnie mówiąc, jej sympatią. Ciocia Krysia opisała ją jako „pobożną mniszkę”. Takiej osobie nie mógł się spodobać Ludwik Fabiański spędzający czas z kolegami tak, jak to widzimy powyżej. W akcję przeciwdziałania małżeństwu został włączony święty Antoni. Do figury tegoż świętego był wysyłany przez matkę ze świecami brat Stefanii, Gabriel Świrydenko. Młody Gabriel zamiast pielgrzymować do świętego, wyrzucał świece za płotem no i Antoni nie zajął się sprawą – małżeństwo zostało zawarte.

W roku 1929 jako pierwsze w rodzinie Ludwika, urodziły się bliźniaczki – Danuta i Krystyna, później, jeszcze przed wojną ich brat – także – jak ojciec – Ludwik. Po urodzeniu dziewczynek, Gabriel poinformował matkę ( znaną nam jako „pobożną mniszkę”), że przyszły na świat dwa potworki. Ich ojciec stwierdził, że nie ma racji, że dziewczynki są śliczne. Zgadzam się z Ludwikiem.
Tu na zdjęciu bliźniaczki



Tu z bratem


A tu bliźniaczki w strojach komunijnych


To zdjęcie tuż sprzed wojny, z ostatniego okresu spokojnego życia.

Po wkroczeniu wojsk sowieckich we wrześniu 1939 roku wszystko się zmieniło. Ludwik ukrywał się w obawie przed NKWD , a Stefania z dziećmi znalazła się w Dąbrowicy, gdzie bliźniaczki chodziły do szkoły. I właśnie w szkole kazano dziewczynkom powiadomić matkę, żeby się zgłosiła do organów bezpieczeństwa. Matka przyszła do szkoły i wtedy szybciutko kazano jej zabrać syna i wszyscy trafili do transportu. A gdzie ten transport skierowano? Oczywiście na wschód...W ostatniej chwili, zupełnie dobrowolnie dołączył do nich jeszcze Ludwik.
Zesłańcy trafili do obozu Kruticha w Reżewskim Rejonie, w obwodzie Swierdłowskim (Swierdłowsk – obecnie Jekaterynburg). Ludwik i dziewczynki pracowali w lesie, Stefania opiekowała się małym Ludwikiem i do lasu ją nie wysyłano. Mieszkali w barakach z drewnianych bali, utykanych mchem.
Przeżyli wszyscy – Ludwik dostał się do oddziałów Berlinga, z nimi, w Berlinie zakończył wojnę.
Stefania z dziećmi wróciła do Polski. Najpierw do Sarn, gdzie mieszkała jej matka, a potem już po wojnie na krótko do Izbicy niedaleko Zamościa i wreszcie na stałe do Nowej koło Bolesławca. W Izbicy (a właściwie w Krasnymstawie) urodził się Marian, a w Nowej ostatni syn Ludwika - Bartek.

niedziela, 6 maja 2012




Opowieści Cioci Krysi

To Ciocia Krysia
Zdjęcie pochodzi z lat pięćdziesiątych. Chłopczyk na zdjęciu to brat Cioci, Bartek.

Ciocia Krysia jest córką Ludwika Fabiańskiego, brata mojej Babci, Romany. Urodziła się w Adolfowie, a wraz z nią przyszła na świat jej bliźniacza siostra - Danuta. Niestety dziś żyje już tylko Krystyna. Mieszka w Bolesławcu, a ja właśnie przedwczoraj z Bolesławca wróciłem.

Ciąg wydarzeń był następujący: Szukając śladów po Fabiańskich trafiłem na Taty notatnik. Są w nim adresy i nazwiska obu sióstr – kuzynek Taty. Tato w latach chyba sześćdziesiątych był w Bolesławcu, widział się z nimi, ale od tego czasu kontakt się urwał. Spróbowałem wpisać w wyszukiwarkę internetową nazwiska obu pań i tak trafiłem na córkę Danuty – Ewę. Udało się z Ewą skontaktować i po kilku rozmowach telefonicznych umówiliśmy się na spotkanie w Bolesławcu.

Ciocia Krysia, emerytowana lekarka zaprosiła nas do swojego domu. Ciocia nie jest osobą najmłodszą, ale pamięć dopisuje jej doskonale. Mówiła o rzeczach które pamięta z własnego doświadczenia, a także o historiach które zna ze słyszenia, a zna głównie od swojej mamy, Stefanii Fabiańskiej, z domu Swirydenko.

Zapiski z rozmowy z Ciocią trafiały na bieżąco do zeszytu, fotografie trafiły do skanera.

Poniżej efekt słowno-obrazkowy notowania i skanowania:

Na początek zdjęcie najstarszego ze znanych nam już Fabiańskich – Józefa, mojego pradziadka. Jest tu ubrany identycznie jak na fotografii zrobionej po polowaniu – może to zdjęcie z tego samego dnia.


Jak się okazuje, Józef Fabiański miał dzieci nie siedmioro, a dziesięcioro. Oprócz siedmiorga znanych mi, było jeszcze ósme dziecko zrodzone z małżeństwa z Heleną Szyndler, Irena, która zmarła w dzieciństwie.

Żona Józefa, Helena umarła w roku 1935. Pochodziła z Warszawy, była jedynaczką. Rodzice stanowczo sprzeciwiali się jej małżeństwu z Józefem, ale nic nie wskórali. Mieli trochę racji, bo jej życie na Wołyniu nie było lekkie.
 Krótko mówiąc, Józef był kobieciarzem. Potrafił wybrać się z kochanką do teatru do Kijowa, jego kochanką była także własna bratowa.
Tu historyjka o bratowej. Na łożu śmierci zwróciła się do Józefa, aby ten poprosił Helenę (własną żonę), o wybaczenie tejże bratowej, aby ta mogła w spokoju przenieść się na tamten świat. Czy do wybaczenia doszło – nie wiadomo, wiadomo tyle, że Helena z godnością i spokojem znosiła romanse męża.

Po śmierci żony, Józef, już siedemdziesięcioletni ożenił się z kobietą trzydziestoletnią, służącą u jego syna Ludwika w Adolfowie. Rodzina podniosła raban, by do małżeństwa nie dopuścić, ale i tu wysiłki rodziny poszły na marne. Józef ożenił się z Zosią ( według Ewy była to Polka, według Cioci Krysi – Ukrainka) i miał z nią dwóch synów. 
 
Wszyscy czworo zostali zabici przez Ukraińców, zapewne w 1943 roku. Nie pomogło przeniesienie się, dla bezpieczeństwa z Kurasza do Bereżnicy. Najpierw, poza domem zabito Józefa – widłami. Żona i dzieci zostały zastrzelone w domu. Ona z jednym z chłopców na ręku, drugi chłopiec po wyciągnięciu go spod łóżka, gdzie próbował się ukryć.

Kolejna fotografia – na odwrocie jest data i miejsce: Rafałówka 1922



Siedzi Helena Fabiańska, poniżej niej (z psami) Maria i Andrzej, stoją od prawej Romana i Józefa (wszyscy Fabiańscy) dalej Franciszka ( tu zapewne jeszcze Radwańska, potem żona Bronisława Fabiańskiego) i Ludwik Fabiański. Nie wiem kim jest osoba po lewej.

Podpis na odwrocie zdjęcia daje do myślenia. Wynika z niego, że rodzina Fabiańskich w 1922 roku mieszkała w Rafałówce. Gdzie w tym czasie pracował Józef Fabiański? Mógł być na przykład zarządcą majątku Rafałówka , albo wójtem gminy Rafałówka - ta druga możliwość chyba bardziej prawdopodobna. Potwierdzają ją słowa Taty, dotyczące fotografii na której widać Józefa Fanbiańskiego we wnętrzu Urzędu Gminy w Rafałówce.

Gdyby spróbować chronologicznie ułożyć losy Józefa Fabiańskiego w oparciu o znane mi fakty, mogłoby to wyglądać tak – daty są tylko hipotetyczne:

  • małżeństwo z Heleną Szyndler (ok 1890 ? )
  • pobyt w Adolfowie, gdzie prawdopodobnie zarządzał majątkiem Adolfów (własność Platerów??) i gdzie przyszła na świat moja Babcia, Romana, a zapewne także i inne dzieci Józefa i Heleny (1890 – 1920 ?? )
  • praca w Rafałówce, w Urzędzie Gminy (1920 – 1925 ?? )
  • pobyt w Kuraszu i administrowanie majątkiem Kaszowskich (1925 – 1939 ?? ) ,w tym czasie śmierć żony i powtórne małżeństwo.
  • śmierć w Bereżnicy, w 1943 (?)