Kapral
Zdzisław Janiszewski - „Matros”.
Samsonów kojarzy mi się
z dzieciństwem, ale także z opowiadaniami Taty związanymi z
okresem II wojny światowej. Bardzo przemawiała do mojej wyobraźni
historia samotnego żołnierza, który zginął 6-go września 1939
roku, osłaniając odwrót swojego oddziału.
Młody student
Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Karol Henigsman , poległ tego
dnia w Samsonowie. Walczył do samego końca osłaniając odwrót
swoich kolegów. Jego symboliczny grób znajduje się na cmentarzu w
niedalekim Tumlinie, a miejsce śmierci upamiętnia krzyż. W latach
siedemdziesiątych zrobiłem to zdjęcie.
Dziś to miejsce wygląda
już inaczej, prosty, brzozowy krzyż zastąpiono metalowym.
Opowiadał też Tato o
oddziale „Hubala”, który w końcu marca 1940 roku dotarł w
okolice Samsonowa. Po kilku dniach walk z Niemcami, stuosobowy
oddział skurczył się do dwudziestu żołnierzy. Najwyższą cenę
zapłacili też mieszkańcy Szałasu, leżącego kilka kilometrów od
Samsonowa, a w którym kwaterowali „hubalczycy”. 68 osób zginęło
z rąk hitlerowców, wieś spalono.
Tato w 1939 roku miał 12
lat, na żołnierza był więc za młody. Ale już w 1942, mając
piętnaście lat, został członkiem organizacji podziemnej. Był to
oddział Kadry Polski Niepodległej, dowodzony przez Pawła Stępnia,
„Gryfa”. Po wojnie dowódca oddziału wystawił zaświadczenie
potwierdzające ten fakt.
Jest też zaświadczenie
wystawione przez Komendanta Głównego b. KPN, ppłk. Lechicza –
Celicę.
Kolejna opowieść wiąże
się z wydarzeniami z marca 1943 roku. Dziewiątego marca na szosie
Odrowąż – Samsonów oddział „Gryfa” uwolnił trzydziestu
Polaków aresztowanych tego samego dnia przez Niemców.
W dniu następnym
hitlerowcy zamordowali sześć osób z Samsonowa: policjanta Dulębę
(członka KPN), Antoniego Czernichowskiego, Frydrychową, oraz żonę
i córki (18-letnią Barbarę i 20-letnią Danutę) sekretarza gminy,
Jasińskiego – jego akurat nie było na miejscu, więc ocalał.
Wiele z wydarzeń okresu
wojny w Samsonowie opisanych jest w książce Jana Pietraszka
„Zawiszy” - „Mój Samsonów”. Także i to opisane wyżej.
Inne dramatyczne
wydarzenia, o których wiem z opowiadań Taty miały miejsce w dniu
29 czerwca 1944 roku. Niemcy od trzech stron wjechali do Kołomani,
gdzie w tym czasie przebywał „Gryf” - nawiasem mówiąc był to
dzień jego imienin. Byli z nim oficerowie z Kielc, którzy tego dnia
wręczali mu awans na porucznika i odznaczali z a zasługi w walce z
Niemcami. Ostrzeżony „Gryf” wycofał się do lasu, gdzie był
jego oddział. Mieszkańcy wsi też uciekali do lasu, ale
dziewiętnaście osób zostało aresztowanych. Sześciu mężczyzn
rozstrzelano na miejscu. Wśród nich byli koledzy Taty – Ryszard
Grzybowski, Ryszard Fert i Tadeusz Dulęba.
Są na tym zdjęciu, to ci
w „oficerkach”
Pochowano ich na cmentarzu
w Tumlinie. Co roku w dzień Wszystkich Świętych palimy na ich
grobie lampkę.
Tata na tej fotografii z
tyłu za nimi, obok brzozy.
W czasie wojny Tato
pracował w tartaku w Samsonowie, u Józefa Kubali.
W dniu 15-go czerwca 1943
roku w Kielcach przeprowadzono skuteczny zamach na Franza Wittka,
szefa siatki konfidentów Gestapo na Kielecczyźnie. W składzie
grupy zamachowców było czterech żołnierzy z oddziału „Gryfa”.
Przed zamachem podejmowano
działania obserwacyjne - Tato kilkakrotnie jeździł do Kielc w
tych właśnie celach. Jak opowiadał, na czas obserwacji otrzymał
służbowy zegarek.
To zdjęcie Taty zrobiono
w Kielcach.
Pewnie to fotografia
powojenna, ale możemy wyobrazić sobie, że to „Matros”
wykonujący swoje odpowiedzialne zadanie wczesną wiosną 1943
roku...
Witam Panie Andrzeju, jesli poszukuje Pan informacji na temat KPN to poprosze o kontakt na 601 159 090.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Aleksander Kierski 601159090